nasta // odwiedzony 467764 razy // [pi_the_movie szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (1810 sztuk)
18:44 / 22.05.2011
link
komentarz (2)

Syndrom czystej kartki lub czystego Worda. Wolę czystej kartki ze względu na jej pewne poczucie prywatności. Skreślisz, nie ma, ale jest, bo dalej pod skreśleniem widoczna jest myśl pierwotna. Nieważne. Nie o tym miało być.


Wszyscy znajomi i rodzina uważają, że moją jedyną filozofią życiową jest "tumiwisizm" i rzeczywiście tak jest. Z tymże, nie zawsze po prostu okazuję to o czym myślę, nie okazuję, że mi na czymś/ kimś zależy bardziej niż na reszcie świata, typ choleryczki, która coś wykrzyczy a zaraz jej przechodzi... Chodzi o to, że czasami "tumiwisizm" jest bardzo wygodny. Niby nic, a cieszy. Radzę sobie ze wszystkimi gównami, które dzieją się w moim życiu (chociaż również zdaję sobie sprawę, że nie jestem jedyną osobą, której przytrafiają się dane sytuacje). Tylko, że niektóre rzeczy mnie przerastają i właśnie obecna mnie przerosła. Więc siedzę, piję piwo (sama!- w celu smutnego upicia się oczywiście) i myślę jaką byłam i jestem idiotką, że doprowadziłam do tego, że ktoś kogo kocham (rzadko zdarza mi się to mówić/ pisać) nabrał do mnie takiego dystansu przez moją wcześniej wspomnianą filozofię życiową, że nie ma szansy, żeby skończyło się to happy-endem...

I "tumiwisizm" poszedł się pieprzyć- sam.